fot.Irena Tetlak |
Jabłonie
zrywając stokrotki chabry i kąkole na zielonej łące
splatały ręce włosy i wianki pachnące biegały beztrosko
wkoło malinówki rosnącej niedaleko koszteli chowały się słodko za pnie
wskakiwały na huśtawkę bujały się wysoko by sięgnąć korony
choć w rękach jeszcze wiśnie i napęczniałe maliny tryskające soczyście prosto z krzaka
napełniały całe garście podrapane agrestem z babcinego chruśniaka wybiegały
klaszcząc w dłonie kręcąc się jak frygi bo sad był ich teatrem
oczami uśmiech dzieliły bez słowa zwyczajnie iskrzyły na migi
rozgrzane słońcem zabawą melodyjnie deklamowały sobie wiersze
a z umorusanych sokiem buzi radośnie rozbrzmiewały strofy :
wiosna, wiosna idzie radosna
pachnące kwiecie rzuca po świecie
za nią dziewczyna
kroczy
każda po kilka dorosłych zdarzeń pobiegła w swą stronę
po latach znów wiersz się plecie tym co mają w sobie
jedna drugiej podpowiada słowo po słowie
bo owoców sie nie zapomina z tamtego ogrodu
powraca pyszny smak aż słodycz czuję się w ustach
i zapach wielobarwnych kwiatów znów nęci
bukietami tkanymi jak w folkowych chustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz