wtorek, 5 października 2021

 

Podwórko

 

Tato w tym roku owoce marne

jak bilardowe kule turlają się jabłka

po wydeptanym podwórkowym suknie

czasami te mniejsze całkiem zielone

robaczywki i opadłe śliwki

jak żetony w kasynie

zagarniam na stertę

i myślę ile warte

to życie

nim minie Tato zbieram owoce

dbam jak mówiłeś jak mogę

spadają niczym prosto z nieba

na trawiastą podłogę

wiśni nie ma ani jednej na czubku

tortu przy tej okazji nie będzie

skwar spalił część na drzewach

resztę wydziobały ptaki

przysiadały wśród gałęzi jak na grzędzie

gasiły pragnienie wiśniowym sokiem

jakby czerwonym winem wzniosły toasty

pod niebem wysokim

 

Tato w tym roku drzewa schną z tęsknoty

choć gwarnie przesiadują w nich ptaki

z ptakami bawią się motyle

tak noc i dzień

niestety wiem że są tu tylko przez chwilę

 

Tato w tym roku nie zakwitła dotąd biała róża

pierwszy taki rok pożółkły liście w lipcu

chociaż wczoraj padał deszcz - przeszła burza