piątek, 25 listopada 2022

 

Serdecznie dziękuję Czytadło za świetnie przygotowane wirtualne spotkanie z moją poezją. Zapraszam do  czytania moich tomików , nowych wierszy które publikuję  :) Zapraszam również do Konkursu , który został ogłoszony przez Czytadło na Facebooku,w którym nagrodą są moje tomiki poezji. Pozdrawiam serdecznie :)

 

 

Irena Tetlak
Z tomiku: czarne łabędzie


jedna z ostatnich rozmów
 

poezjo
dobrze że jesteś
że cię mam w garści
na końcu języka
w duszy którą przenikasz
gdy smutek
gdy żałość się kłębi
tęsknota
mdłość żółci do głębi
może to jedna z tych chwil
jedna z ostatnich rozmów
to nie to samo poezjo
żyć i przeżyć
kochać do samego końca
gdy początek dopiero miał być
użycz mi przestrzeni
kawałka podłogi
w pokoju zachowaj bezpiecznie
wszystko co zdołasz ogarnąć
słowem pierwszym
i ostatnim
bądź wiecznie

 https://czytadlojagody.blogspot.com/.../irena-tetlak...

Dla  zainteresowanych wywiadem ze  mną powyższy link


 Recenzja zamieszczona w CZYTADŁO

IRENA TETLAK
„CZARNE ŁABĘDZIE”
WYDAWNICTWO AUTORSKIE ANDRZEJ DĘBKOWSKI
„nieodporni wciąż na śmierć i życie”
Mówiąc o „Czarnych łabędziach” mamy na myśli nieoczekiwane zdarzenia o dużej skali i ogromnych konsekwencjach, które zapisują się na kartach historii całego świata. Które nie powinny się wydarzyć i mieć miejsca w XXI wieku. Wybiegając myślami nigdy byśmy się tego nie spodziewali, a się zdarzyło i ma miejsce teraz i trwa już ponad 230 dni.
„wojna to szatańska droga
jesteście jak przegniły sączący wrzód
wcześniej na krymskich plażach
teraz na wschodnich flankach Europy
wyrzuceni na aut w sportowych barażach
przeklęte wasze barbarzyńskie stopy
to nie są górnolotne metafory
niewinnym ludziom rujnujecie ich własny dom”
Autorka w swoich wierszach wyraża swój osąd, ból i cierpienie na to, co widzi „widzę ogrom bestialstwa na własne oczy” i słyszy w telewizji. Nie przebiera w słowach, opisuje, co czuje „bez miłości, bez Boga – zło nigdy się nie zmieni”. „Wojna to nie pandemia”, chociaż tu też giną ludzie, ale nie zupełnie bezsensownie i nieogołoceni przez życie. I mimo, że w obu przypadkach giną sami, osamotnieni przez los, w masowych mogiłach, zostaną zapamiętani, co niektórzy wpiszą się w pamięć innych, którzy to przeżyją lub przetrwają „babcia wnukom opowie, o dzisiejszych bohaterach”, a „historia i pamięć nie spocznie w grobie”.
„dziś w pokaleczonych miastach
Ukrainy – dowodu ludobójstwa
cofają w okrutne lata pamięć”
Wiersz „rodem z piekła” jest podsumowaniem rzezi i ludobójstwa na ludziach, które miały miejsce w Buczy, na Syberii i jak pisze autorka:
„czyści do dzisiaj – z zimną krwią
wybiła cywili na dworcu w Krematorsku
Mariupol bez mała pogrzebała żywcem
…tak działa horda bestii”
Nastrój wierszy, czym dalej w las tym bardziej nostalgiczny zresztą jak sama wojna, która jest okrutna i bezlitosna. Nie znajdziecie tu lukru i wisienki na torcie, lecz wiele narastającej złości wobec najeźdźcy i bezsilności. Wiersze są spisaną historią, która miała miejsce i jeszcze trwa.
Nastały smutne czasy, których się nie spodziewaliśmy. Od II wojny światowej mieliśmy nadzieję, że ludzie czegoś się nauczyli i do pewnych zdarzeń już nigdy nie dojdzie. Niestety, co niektórzy ten świat widzą inaczej „przez nienawiść, wpajaną podstępnie do głowy.” Autorka jednak widzi małą iskierkę nadziei „życie nie przyzwyczai się do wojny”. Pytanie jak długo będzie ta wojna trwać? Ile jeszcze ofiar pochłonie? Bo na razie końca nie widać, lecz mamy cichą nadzieję, że niedługo się skończy…
„to co niedorzeczne i absurdalne
staje się możliwe i całkiem realne
z narkotycznej wizji o fikcyjnej przyszłości
która nigdy nie miała być naszym udziałem”
Za możliwość zapoznania się z wierszami serdecznie dziękuję autorce Irena Tetlak.
 
Czytadło - Jagoda Buch


czwartek, 20 października 2022

Moi Drodzy tomik poezji "Czarne łabędzie " już w sprzedaży !
 
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu Autorskiemu Andrzej Dębkowski  za pracę redakcyjną i wydawniczą oraz Pro-digi marketing za świetną okładkę-  https://pro-digi.marketing/
 
Książka do nabycia bezpośrednio u mnie (informacje na  irena.tetlak@gmail.com, Messenger, WhatsApp, Facebook,płatność blikiem lub przelewem ) oraz w księgarni internetowej "Poezja"
http://www.sklep.poezja-polska.pl/index.php?d=szukaj&szukaj=irena+tetlak&x=0&y=0&szukaj_opis=1
 
Serdecznie zapraszam
 Irena Tetlak


 

środa, 19 października 2022

                                                                                                                   

 „CZARNE ŁABĘDZIE” CZYLI Z OKSYMORONEM W T(YTU)LE…

 

 Dlaczego nie należy lekceważyć tych wierszy? Ja mam szczególne powody, ale zacznę od fragmentu pierwszego z wielu tekstów zamieszczonych w świeżo wydanym tomiku poetyckim Ireny Tetlak o oksymoronicznym tytule „CZARNE ŁABĘDZIE” (Wydawca:WYDAWNICTWO AUTORSKIE ANDRZEJ DĘBKOWSKI ISBN – 978-83-955703-5-3© Copyright by Irena Tetlak, Printed in Poland, Zelów 2022).

Brzmi to tak: „…lilaki ozdobią niebawem ganek błękitnieje niebo forsycja uśmiecha się słonecznie w moim rodzinnym domu jest pełno miłości…”

Dlaczego tak zaczynam? Otóż proszę sobie wyobrazić, że – zamieszkując nieopodal – niemal codziennie przechodzę obok tego urokliwego domku w Radzyniu Podlaskim przy ul. nomen omen Zabielskiej (sic! panieńskie nazwisko autorki).

Do niedawna mieszkali tu sędziwi rodzice Ireny, Irki, Lilki (?) szkolnej mojej koleżanki, nie wiedziałem wtedy, że poetki o wrażliwości tak rzadkiej jak czarne łabędzie. Dziś to miejsce gościnne, bezpieczne i pełne miłości – jak w wierszu otwierającym tomik, optymistycznym,

…powrócą znów ptaki i ludzie z radością do własnego domu odgruzują pola ogrody i parki garścią pszenicy obdzielą obficie przetopią czołgi na wolności szalki udźwigną – poniosą świat w nowe życie” ale z każdym tekstem różnie to może wyglądać…. i wygląda!

Nastrój tych wierszy czarnieje bowiem, gdy zaczyna się ich pierwsza odsłona zatytułowana jako „Odezwa do obywatela na ziemi”. Ta poetycka odezwa to jest wołanie, dramatyczne i pełne beznadziei, bo – mówiąc słowami poetki – „niebo już zamknięte – a piekło dzieje się na ziemi.” To oczywiście nawiązanie do barbarzyńskiej agresji na Ukrainę, której poświęcony jest cały tomik. Chociaż w końcowej jego części powraca poetycka, bardzo osobista i czuła refleksja o przeszłości ciepłej i pogodnej i teraźniejszości trudnej do oceny z braku perspektywy i przyszłości niejasnej wprawdzie, lecz postrzeganej w barwach optymizmu… raczej.

Nie należy się więc spodziewać lukru i słodyczy także i w dalszych tekstach. Wersety przepełnione trwogą i pożogą, nastrajające złością wobec najeźdźcy. „to nie są górnolotne metafory niewinnym ludziom rujnujecie ich własny dom diabelskie stado – człekokształtne potwory…” czytamy i zgadzamy się z Autorką. To nie są delikatne przenośnie. To brzmi jak cięta inwektywa wymierzona biczem w twarz zbrodniarza. I tak jest w kolejnych realizacjach słowa niepięknego. Bo pięknie być nie może, gdy „czerwona swołocz co po trupach

szła i dalej idzie nie po swoje kolaboruje potajemnie bierze moje twoje życie zniewala jawnie a jakby potajemnie znów atakuje zabija…”

Jest to jednak także wołanie o pokój – ile ich było? Wołali poeci i papieże, zwykli ludzie i przywódcy, dorośli i dzieci. To jest także modlitwa, bo gdzie szukać ratunku, jak nie u Najwyższego? Gdy „ocean ludzi przecieka przez kordon ruskich czołgów”, słowa same przychodzą do głowy: „Boże oddal od nas ten kielich”.

Dalej pojawia się jednak także i nutka nadziei, bo przecież „życie nie przyzwyczai się do wojny”. Wyczuwam obecność całej gamy uczuć – taka jest moc liryki – ale nie wyręczanie Czytelnika jest celem tej refleksji.

Zostawmy zatem indywidualnemu odbiorowi „katów z Buczy tresowanych na krwawych wyprawach w kaźniach reżimów świata”. Niech słowo mocne i twarde utwierdzi nasze odczucie, niech wzmocni nasze pragnienia, niech stanie się podwaliną solidarności z mordowanym narodem. To jest bowiem podstawowe przesłanie tego czarnego tomu. Czarnego od ciemności rakietowych wybuchów nad Donbasem, Kijowem, Mariupolem, Tarnopolem… gdzie jeszcze?

Dla formułującego te nieporadne przejawy odczuć ważny jest bowiem warsztat, sposób obrazowania inny tu niż we wcześniejszych tejże wrażliwej Autorki – dużo pogodniejszych realizacjach skojarzeń słowa.

Mocne, ostre brzmieniowo i semantycznie zestawienia słów. Wspomniany wymowny oksymoron już w tytule całości, nie czas na wyszukane paralele, błyskotliwe epitety i żonglujące słowem personifikacje, gdy „teraz piekło pali granice ziemi.”

Mamy więc obraz wojny i zbrodni okrutny, namalowany wprost, bez ozdobników, przemawiający dosłownością realizmu, targający wyobraźnię i zmuszający do protestu. Pojawia się również wątek ukraińskiego heroizmu złożonego, a właściwie utopionego we krwi ofiar terroru. Ta poezja to także memoriał męczeństwa bohaterów i prostych ludzi. Niewinnych, dlatego nie czas na płacz - cz. II „Nie mam kiedy płakać” – jakże wymowny tytuł!!!

I uczucia nazwane expressis verbis: samotność, nienawiść, żal, tęsknota… „samotność jest taka ludzkajak ludzka jest miłość niewierność chęć zysku i zdrada tęsknota jest taka ludzka niedoskonała wyzuta z wzajemności choćby trwała sekundę umierasz cały bez mała. To perła słowa, kwintesencja wyrazu – takich w tym tomiku znalazłem więcej, wszystkich nie daję rady publicznie przetrawić. To jest poezja do przyjęcia cichego, samotnego, w towarzystwie poduszki tylko. To jest wyraz empatii potężny tak, że przytłacza i mobilizuje zarazem, lecz „zanim pojawi się kropka”, pojawi się nieśmiałe przesłanie optymizmu, bo – jako rzecze Poetka – „piszę wiersze optymizmem ukrytą w literach wiarą na lepsze przykrywam zmartwienia […] wszystko będzie dobrze a teraz zatańcz ze mną…”I chociaż „czarne łabędzie spadają z mocą pocisków […] poezjo dobrze że jesteś.”

Czytajcie przeto w samotności, dzielcie się publicznie, nie bądźcie obojętni na to słowo mocne i trwałe, dziś być może trącące doraźnością, ale z pewnością uniwersalne, ponadczasowe – jak powiedziałby stary belfer, gdyby nie było w nim odrobiny wrażliwego odbiorcy.

 

Andrzej Kotyła - autor recenzji

/

czwartek, 6 października 2022

 

więź

 

kiedy spoglądam sobie w oczy

widzę nadal młodą dziewczynę

życie toczy się swoim torem

 

obok niby bliscy ludzie

nie widziałam niektórych od lat

szmat czasu nas dzieli

 

złamane przysięgi najbardziej

i cała prawda o naszej codzienności

nieprzerobione trudne sprawy

 

nieprzegadane noce

toasty za naszych nieprzyjaciół

aktualne wyobrażenia o wolności

 

pozorna więź przecież nie jednoczy

wyjęci z innych pudełek puzzli

włożeni do jednego wora

 

odporni już na hejt i osądy

nieodporni wciąż na śmierć i życie