piątek, 21 lutego 2014

...jeszcze rozgrzana marokańskim słońcem, przyleciałam przecież dopiero...chociaż luty, chociaż tam nad oceanem też "panująca " pora roku to zima ... nic nie przypomina tam zimy :)Zima jest to czas zbiorów pomarańczy, mandarynek, truskawek, daktyli, bananów itp...sama słodycz :)jak to przewodnik powiedział - Bóg wie co robi ...zimą potrzebna jest witamina C więc są mandarynki a latem chce się pić więc rodzą się arbuzy - proste i jakie prawdziwe :) przypomniał mi się mój wiersz , który napisałam  w 2005 roku ...wydaje się , że wiersz  pasuje jak ulał  do tych świeżych wrażeń z podróży ...czyż nie ?! serdeczności :)

Kolorowy sen

wymarzony sen się wyśnił...
przez jedną jedyną upalną chwilę
byłam tam
na nowo odkrytym kolorowym lądzie
gdzie wachlarz rzęs daje cień brązowym oczom
spokojny lazurowy ocean chłodzi nadmiar żaru
dłonie sięgają  błękitu siódmego nieba
w krainie soczystych owocowych bazarów
pragnienie nasyca nieznane  pragnienie
tam nigdy nie zachodzi Słońce
ciepły wiatr znosi żeglarzy w głąb lądu
łatwo poranić stopy o ziarnka piasku gorące
chce się stąpać coraz dalej i dalej...


własne fot.Irena Tetlak


łodzie

przymarznięte do pni drzew
bieleją jak płatki jaśminu
cieniem kładą na lodową taflę
ozdobioną szlaczkiem

i tylko zwierzęta
wiedzione instynktem
przechodzą na drugą stronę
pokonują nurt