Zapraszam
na Spotkanie autorskie oraz do lektury
tomiku wierszy
pt.
Lilak
„W swojej poezji Irena Tetlak stawia wiele
pytań. Poetka nie podaje jednak na nie gotowych odpowiedzi. Dramatyzm widoczny
w jej poezji nie bierze się z pytań i odpowiedzi, ale po
prostu z prawdy.
Ta poezja uczy nas, że cicha mądrość
potrafi być ostrzejsza od histerycznych ciosów głośnych moralistów. (…)W tomie
znajdujemy wiersze, które wywołują w czytelniku głęboką refleksję nad życiem i
przemijaniem(…)Irena Tetlak tworzy poetycki świat, w którym, jak w życiu,
bohaterowie – niby zwyczajni bo nie całkiem dobrzy i nie do końca źli, to
jednak jakby nie z tego świata, a i poeta przecież nie jest kimś zwyczajnym,
prostym. Losy jej bohaterów są też przewrotne – tu nie ma miejsca na nudę i
senne bytowanie –stają się zawrotnym życiem na krawędzi. Czasami czytelnik
pewnie wolałby tego nie próbować, jest jednak też coś, czego na co dzień w
życiu nam brakuje – jakaś tajemniczość, nieuchwytne obcowanie z prawdą o
życiu...”
– napisał m.in. w Posłowiu Andrzej Dębkowski
– Wydawca i Redaktor książki .
…a oto kilka wierszy…
czuję
zapach maciejki
myśli
– obracam w jedną stronę
jak
klucz w drzwiach
przed
chwilą jeszcze w chaosie ludzkich emocji
we
wrzawie dworca
synkopowanej
zgodnie z rozkładem jazdy
w
ulicznym pośpiechu
wstrzymywanym
jedynie na czerwonym świetle
rozglądam
się i zapamiętuję
każdy
dowód na istnienie wzajemności
nim
wchłonie ją milczenie czterech ścian
światło
nie porusza się w próżni
przeciska
się między rzęsami
obmywa
w porcelanowej misie
wlewa
strumieniem
w
rozgrzane ciała
przenika
z cząstki do cząstki
faluje
z
kałuży rozlanej przez Morganę Le Fay
wyłania się w kolorowej impresji
ubywanie
codziennie
trwa casting na bycie sobą
za
wcześnie na siedzenie w loży
zmęczenie
– owszem – w samą porę
niepotrzebnie
jednak zostawia ślady
pozwala
zapomnieć o chwili
pamięta
co działo się pół wieku temu
a
przecież czas nie gra tu żadnej roli
zresztą
stare role straciły przydatność
teraz
nikomu nic nie mówią
do
spełnienia pełno nowych
i
tak nieustannie
bogactwo
ról
wielość
zmęczeń
trwałość
śladów
aż do wypełnienia
kocham
z tobą rozmawiać
gdybyś
nie spytał mnie wtedy o Boga
niewiele
zadziałoby się między nami
nie
byłoby bluesa ani rock & rolla
nie
byłoby szczęścia ani cierpienia
nadal martwe byłoby moje ciało
błękitny
skrzypek w Thyssen-Bornemisza
jak
baletnica wiruje lekko na palcach
wspina
się po cyrkowej cienkiej linie
by
nie zakłócić dziecinnej radości
młody
byczek wciąż marzy o pięknej dziewczynie
koloryt
obrazów w dźwięku wyśniony
kusi
płomiennym bukietem i białym welonem
witebska
opowieść wabi czarem
korzenie
sięgają bruku krzyża i obłoków
wiatr
rozwiewa pejsy
zdejmuje
kapelusze
poezja
przemyka madryckim bulwarem
mieszają
się dwa światy
w
siódmym niebie Bella z Chagallem
falują
wolnością wieczni kochankowie
a
niebieskie skrzydło z zegarem
stoi
jak wryte
bo nawet czas dziś tutaj stanął na głowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz