śpiewu ptaków już nie słyszę wcale 
jedynie słowa zawieszam wysoko
bo tutaj tak pusto
dookoła cisza
ani jednego kamienia
ani gałązki sięgającej ponad
- pustynia
spojrzeniem wysyłam w górę 
na puchowym niebie układam 
literę po literze 
przytulam jak do poduszki
wymyślam miłości
zaczynam mówić coraz głośniej 
- aż krzyczę
ten krzyk rozdziera płótna
a ja łagodnieję 
spokój otwiera nowe przestrzenie
nareszcie rozmawiam
pojmuję harmonię
zmartwychwstaję jak liść 
- odnajdując korzenie 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz